A już myślałem, że to koniec...

Właśnie jestem na etapie pisania magisterki, której Ogólnie pojętym tematem jest polski rynek motocyklowy.
Pisząc o nimi oczywiście nie mogło obejść się bez wzmianki o motocyklach produkowanych w Polsce.
No więc zacząłem:
Sokół, Lech, Zuch, MOJ, CWS...
potem kolejne lata, powojenne:
M06, Gazela, Dudek, Kobuz, Bąk, Lelek, Osa...
W międzyczasie krótkie serie dla sportu i prototypy, które nie ujrzały światła dziennego.
Rok 1985 i... i co dalej...
Nic...? Tak.. zupełnie nic...?
Przypomniałem sobie o Munchu Mammucie. Ok, Ostrów Wielkopolski, co prawda pierwsze dwa nazwiska niemieckie, ale jest i nasz! Pan Konrad Czwordan! No to piszemy! Tylko, że powstało ich chyba zaledwie około 30 zamiast 250. A poza tym znowu nic...
Miałem już załamać ręce i napisać, że nadwiślański kraj już zawsze będzie skazany na importowane jednoślady z Japonii i lipę z Chin gdy nagle...
.. JEST! Jest iskierka nadziei! Jest ten jeden, jedyny! Jednak jest... będzie!
Bardzo się cieszę, że zakończę ten rozdział iskierką nadziei, a nie przygnębiającym aktem zgonu polskiego przemysłu motocyklowego.
Życzę zarówno Panu, jak i całemu zespołowi dużo wiary i zapału w realizacji tego przedsięwzięcia. Życzę Wam również spotkania na tej drodze wielu serdecznych ludzi. Ludzi, którzy nie z chęci zysku, ale z pasji i sentymentu do polskich motocykli będą Wam przychylni.
Mam jednocześnie nadzieję, że wcześniej czy później iskierka nadziei, którą kończę ten rozdział, przeobrazi się w dobry, prawdziwy motocykl, który będzie można spotkać na ulicach polskich miast.
Serdecznie pozdrawiam
Filip
Pisząc o nimi oczywiście nie mogło obejść się bez wzmianki o motocyklach produkowanych w Polsce.
No więc zacząłem:
Sokół, Lech, Zuch, MOJ, CWS...
potem kolejne lata, powojenne:
M06, Gazela, Dudek, Kobuz, Bąk, Lelek, Osa...
W międzyczasie krótkie serie dla sportu i prototypy, które nie ujrzały światła dziennego.
Rok 1985 i... i co dalej...
Nic...? Tak.. zupełnie nic...?
Przypomniałem sobie o Munchu Mammucie. Ok, Ostrów Wielkopolski, co prawda pierwsze dwa nazwiska niemieckie, ale jest i nasz! Pan Konrad Czwordan! No to piszemy! Tylko, że powstało ich chyba zaledwie około 30 zamiast 250. A poza tym znowu nic...
Miałem już załamać ręce i napisać, że nadwiślański kraj już zawsze będzie skazany na importowane jednoślady z Japonii i lipę z Chin gdy nagle...
.. JEST! Jest iskierka nadziei! Jest ten jeden, jedyny! Jednak jest... będzie!
Bardzo się cieszę, że zakończę ten rozdział iskierką nadziei, a nie przygnębiającym aktem zgonu polskiego przemysłu motocyklowego.
Życzę zarówno Panu, jak i całemu zespołowi dużo wiary i zapału w realizacji tego przedsięwzięcia. Życzę Wam również spotkania na tej drodze wielu serdecznych ludzi. Ludzi, którzy nie z chęci zysku, ale z pasji i sentymentu do polskich motocykli będą Wam przychylni.
Mam jednocześnie nadzieję, że wcześniej czy później iskierka nadziei, którą kończę ten rozdział, przeobrazi się w dobry, prawdziwy motocykl, który będzie można spotkać na ulicach polskich miast.
Serdecznie pozdrawiam
Filip