Sport. Historia nie zna lepszej drogi promocji produktów zwiazanych z motoryzacją niz przez sport motorowy:) Jako że osobiście jestem skrzywiony na punkcie wyścigów szosowych i torowych, motocykli z rodzaju "coffee cup" (mała kawka, ale mocna!), skłaniałbym się do zastosowania silników o poj. od 50 do 200ccm jako zródło napedu dla lekkich i tanich motocykli do przeciskania się przez dzungle miejskie. Jednak przede wszystkim z przeznaczeniem owych motocykli dla mlodziezy szlifujacej technikę szybkiej i bezpiecznej jazdy a więc, do wyzywania się na torze. Pierwsze dla drugiego, byłoby zapleczem finansowym, a drugie dla pierwszego promocyjnym i doswidczalnym:)
Kto wie czy tak jak w przypadku "tańszych" modeli Porsche czy homologowanych "na ulice" modeli Ferrari, nie jest to czasem najlepsza droga do kapitału. Finansowego? też, ale głównie, kapitału jaki stanowia młodzi klienci . Ci na pewno zapamiętaja emocje z przejazdżki z pierwszą dziewczyną Równie dobrze mogą jednak utrwalic sobie horror zwiazany z naprawa i obsługa ustawicznie niedomagającej i drogiej maszyny.